wtorek, 11 lutego 2014

Bransoletki koralikowo - szydełkowe (14) i... prokrastynacja

Koraliki Toho, mam ich sporo... leżały w pudełeczku, czekały.... aż kilka kolorów doczekało się połączenia w całość. Znowu robię bransoletki, a powinnam zrobić 2 pary czarno-złotych kolczyków... No to zrobiłam jeszcze bransoletkę z perełek...
Jak to się dzieje, że zajmuję się tym co nie jest teraz pilne, a ważne rzeczy odkładam na później? 

Dziś w radiowej Trójce usłyszałam jak się to zjawisko nazywa - prokrastynacja! Prokrastynacja to nawyk odkładania rzeczy na później. Nazywana bywa "syndromem studenta". Ile to razy zamiast uczyć się do sesji robiłam pranie (ręczne! bo to dłużej zajmowało), sprzątałam i zajmowałam się przeróżnymi rzeczami, które nie były pilne. A teraz? Nawet wczoraj powiedziałam koleżance, że trudno mi się zmotywować do różnych rzeczy jak nie czuję przysłowiowego bata nad sobą, a nic mnie bardziej nie motywuje niż termin! Jeśli coś nie jest na jutro... to jest jeszcze duuuuużo czasu. A później robię sobie wyrzuty, że przecież mogłam wcześniej, że miałam tyle czasu. Obiecuję sobie, że następnym razem zabiorę się od razu, ze nie będę zwlekać i... znowu to robię. Przeczytałam kilka artykułów na ten temat i wiele się o sobie dowiedziałam :)






niedziela, 2 lutego 2014

Bransoletki z rzemyków (5)

Czerwone, czarne, granatowe... proste bransoletki z rzemienia. Za każdym razem, kiedy robię czerwoną, jestem przekonana, że ta właśnie będzie moja. Do dziś dnia nie mam żadnej :) Ale następnym razem, to już na pewno czerwona będzie moja!




niedziela, 12 stycznia 2014

Naszyjniki, koraliki...

Dawno, dawno temu... dostałam 3 sznury tzw. sieczki (czerwona, czarna, turkusowa), z prośbą by coś z nich zrobić dla pani w średnim wieku. Nie bardzo wiedziałam co wymyślić z tych koralików, tym trudniej, że nigdy nie widziałam i nie znam osoby, która je będzie nosiła (o ile jej się spodobają). Powstały dwa naszyjniki i długie korale. Przeleżały zapomniane, ale dziś postanowiłam je tu pokazać. 



sobota, 11 stycznia 2014

Wycieczka - Muzeum Wojska

Przeglądając różne zdjęcia z poprzedniego roku, natrafiłam na fotki z wycieczki uczniów szkoły podstawowej do Białegostoku. 
Muzeum Wojska w Białymstoku - lekcja muzealna. Dzieci na początku nie były zachwycone... szczególnie dziewczynki. Chociaż i od chłopców można było usłyszeć "ale będzie nuda". Ale godzina spędzona w muzeum upłynęła im bardzo szybko. Na koniec lekcji każdy z uczniów miał własnego "żołnierza" wybranej przez siebie formacji. Efekty były imponujące, a dzieciaki zachwycone zwiedzaniem! 




poniedziałek, 6 stycznia 2014

Kościół St. Marien w Bad Zwischenahn

Kościół katolicki St. Marien, który wygląda inaczej niż wszystkie, które dotychczas w życiu widziałam...
Znajduje się on w miejscowości uzdrowiskowej Bad Zwischenahn na północy Niemiec. Budynek z 1970r. z  zewnątrz skojarzył mi się z biblioteką miejską. W środku wystrój także inny, nietypowy.
Byłam tu w ostatnich dniach grudnia 2010 r.
W trzecią sobotę miesiąca o godz. 16:00 odprawiane są tu msze święte w jęz. polskim przez księży z Polskiej Misji Katolickiej w Oldenburgu.




środa, 1 stycznia 2014

Andrzej Turski w Augustowie

Na koniec minionego roku smutna wiadomość o śmierci Andrzeja Turskiego... Dziś przeczytałam w Nesweeku niezwykle wzruszający wywiad z panem Turskim Andrzej-turski-ostatni-raz-dla--newsweeka . "Wykopałam" zdjęcia, które zrobiłam w 2008 roku podczas zawodów wędkarskich w Augustowie. Pracowałam wtedy w hotelu, przy którym odbywały się zawody na jeziorze Białym, w miejscu gdzie mieszkali uczestnicy zawodów. 
Pana Andrzeja wspominam jako bardzo życzliwego człowieka, o ciepłym usposobieniu. Niezwykle empatyczny, taki "normalny". Kiedy sam zaczynał rozmowę, miałam wrażenie, że znam go od lat i to nie tylko z ekranu telewizora. 

A tu artykuł o wspomnianych wcześniej zawodach, na których miałam okazję poznać pana Turskiego: http://www.ww.media.pl/?page=Structure&id=49&nid=18


sobota, 28 grudnia 2013

Grodno - cerkiew Borysa i Gleba

Podczas sierpniowej wizyty w Grodnie, wybrałam się na spacer po mieście i nad Niemen. Mój wzrok przyciągnęła budowla stojąca na wzgórzu. Okazało się, że jest to najstarszy i najcenniejszy zabytek Grodna - cerkiew św. św. Borysa i Gleba (Borysoglebska), zwana Kołożską. 
Cerkiew ta zbudowana została w XII w. jako warowna, na nadniemeńskiej skarpie w pobliżu dawnego grodu. Dzieli ją od niego tylko ujście Horodniczanki.
Jej druga, popularniejsza nazwa pochodzi od Kołoży, przedmieścia rosyjskiego miasta Psków, z którego jeńcy pojmani przez Witolda zostali osadzeni w pobliżu tej cerkwi. Była ona wielokrotnie palona, rujnowana, odbudowywana. W roku 1853, po osunięciu się skarpy do Niemna, jej południowa część też spadła do rzeki. Zdołano jednak uratować resztę. Nadal możemy więc podziwiać dwie oryginalne ściany z XII w, dwie apsydy, a także elewacje z tego samego okresu, z krzyżami z majolikowych płytek. Wewnątrz zachowały się wmurowane w ściany gliniane garnki – głośniki, znakomicie poprawiające akustykę w świątyni. Obok niej znajdują się fundamenty dawnego klasztoru bazylianów. Cerkiew Kołożska przez kilka wieków należała bowiem do tego unickiego zespołu architektonicznego. Po II wojnie światowej zamieniono ją w muzeum, w 1990 roku zwrócono cerkwi prawosławnej i znowu jest czynna. 
W czasie mojej wizyty w cerkwi odbywało się nabożeństwo, dlatego też nie zwiedzałam jej dokładnie wewnątrz i nie robiłam zdjęć.