Bled jest niewielkim, liczącym około 5 tys. mieszkańców miasteczkiem w Słowenii, położony 55 km od Lubljany. Dzięki malowniczej lokalizacji u stóp Alp Julijskich oraz wodom termalnym, stał się ośrodkiem wypoczynkowym i uzdrowiskowym. Jego charakterystyczne położenie z zamkiem, jeziorem oraz wysepką sprawiają, że tego miasteczka się nie zapomina.
Zamek w Bledzie jest według zapisów historycznych najstarszym zamkiem w
Słowenii (pierwszy zapis sięga do 1011 roku). Stoi na wspaniałej, wielkiej skale, wznoszącej się 130 m nad poziom jeziora. Urządzony jest jako muzeum. Wyposażenie wnętrz nie pochodzi z zamku, jest jednak
charakterystyczne dla kultury mieszkalnej czasów, które przeżył. Oprócz muzeum można także zwiedzić zamkową drukarnię, piwnicę oraz ziołowy zagajnik, a także restaurację.
Na niewielkiej wysepce Jeziora Bled, jest kościółek Maryji Wspomożycielki. Legenda mówi, że jeszcze przed czasami chrześcijaństwa na wysepce była słowiańska
świątynia na cześć bogini o imieniu Živa, która była patronką miłości.
Po przyjęciu chrześcijaństwa lud zmuszony został zamienić wielobóstwo na
wiarę chrześcijańską, dlatego kapliczka otrzymała imię Maryji. Przy
schodach (jest ich 99) postawiono jeszcze
jedną kapliczkę, a przed kościółkiem rzeźbę Marii Magdaleny.
W kościółku Maryji Wspomożycielki znajduje się dzwon życzeń z 1543 roku. Według legendy, około roku 1500 zamek bledzki kupił Hartman Kreigh, który okazał się
być złym i wymagającym gospodarzem. Ludność bardzo skarżyła
się na niego. Pewnego dnia, Harman Kreigh bez śladu zaginął, a na zamku pozostała osamotniona wdowa, Poliksena. Rządziła
równie twardą ręką jak jej mąż. Podobno wdowa była cały czas bardzo smutna. Postanowiła zebrać całe złoto i
srebro, które chowała w skarbcu i jako pamiątkę po mężu kazała odlać
dzwon do kaplicy na wysepce. Kiedy brodarze (ludzie wożący towary po
jeziorze na specjalnych łódkach) wieźli dzwon do kaplicy rozpętała się
straszliwa burza. Zatopiła brodarzy, ich łódkę i dzwon. Dzwon ugrzązł na
błotniste miękkim dnie jeziora; kiedy nocami szaleją burze, do dnia
dzisiejszego słychać jego głos z głębin jeziora. To jeszcze bardziej
zasmuciło zrozpaczoną Poliksenę; opuściła zamek i uciekła do klasztoru w
Rzymie. Papież słyszał o jej nieszczęśliwej historii, kazał odlać dzwon
i posłać go na wysepkę.
Widoki z okna restauracji Hotelu Grand Hotel Toplice, który jest najbardziej
reprezentacyjnym hotelem w Słowenii. Gościł w nim Prezydent Aleksander
Kwaśniewski, co jest upamiętnione na tablicy w sali restauracyjnej.
Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa i zostały zrobione w marcu 2012.
Informacje pochodzą ze strony: http://www.visitslovenia.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz