wtorek, 29 stycznia 2013

Maroko pełne niespodzianek (cz. 7) Owoce morza


Krótki przystanek w Oualidia - pięknie położonym nad brzegiem oceanu miasteczku turystycznym. 


Pomimo Święta Barana, w deszczowy poranek, panowie sprzedają świeżutkie owoce morza. 
  


Nie zaryzykowałam zjedzenia ostrygi, ale pozostałe zaliczyłam.

Jeżowce przecina się nożyczkami na pół...
fot. Sylwia Sy (mój pan od jeżowców miał bardziej czyste ręce:))
... w jednej połówce znajduje się takie pomarańczowe "mięsko", które pan wydłubuje łyżeczką 
... i robimy "am". 

Dodam tylko, że łyżeczkę miał pan jedną (no, może trzy) autokary były dwa (pewnie nie jedyne dwa tego dnia), w każdym ponad 40 osób, chętnych do spróbowania... no cóż, nie warto się nad tym zastanawiać. Czasami ciekawość jest tak wielka, że zdrowy rozsądek zostawia się w autokarze. 

środa, 9 stycznia 2013

Żółte karteczki Beaty Pawlikowskiej (2) - Odważ się i nie marudź!


Żółte karteczki Beaty Pawlikowskiej - wskazówka, dobre słowo na każdy dzień. Towarzyszą mi już od jakiegoś czasu. Te, które publikuję dzisiaj, powinnam sobie wydrukować i porozwieszać w widocznych miejscach!

Maroko pełne niespodzianek (cz. 6) Nad brzegiem Atlantyku

Przez pierwsze dni trasa marokańskiej wycieczki wiodła nad brzegiem oceanu. Trudno uchwycić aparatem piękno Atantyku zza szyby autokaru. Co rusz zachwycałam się widokiem klifu, plaży, rozbijających się fal, pasących się owiec, dromaderów, osiołków czy dzieci grających w piłkę...



















środa, 2 stycznia 2013

Maroko pełne niespodzianek (cz. 5) Nosiwoda

Ta barwna, marokańska postać w tradycyjnym stroju to NOSIWODA. Spotkać go można w każdym mieście, gdzie jest ruch turystyczny, na festynach, głównych placach. Łatwo zauważyć takiego mężczyznę w tradycyjnym stroju, ze skórzaną torbą, dzwoniącego dzwoneczkami, potrząsającego metalowymi kubeczkami i nawołującego głośno. 

Nosiwoda z Marrakeszu
Turyści są ostrzegani, aby nie kupować wody od ulicznych sprzedawców, którzy często napełniają bukłaki z wodą korzystając z miejskich ujęć wody, nabierając wodę z fonatann. Widziałam jak miejscowi podchodzili do takiego pana, płacili, a on odkręcał kranik i nalewał wodę z bukłaka do blaszanego kubeczka. Po wypiciu wody, kubeczek wraca do sprzedawcy i jest za chwilę podawany następnemu spragnionemu. 
Ale interes się kręci! Jeśli nosiwoda nie jest w stanie sprzedać wody ostrożnym i dbającym o swoje żołądki turystom, chętnie się z nimi fotografuje, za co oczywiście żąda pieniędzy. A zrobienie zdjęcia z marokańskim nosiwodą, to tradycja - jak zdjęcie z krakowskim Lajkonikiem :)

Nosiwoda z Rabatu

Nosiwoda z Casablanki

Nosiwoda z Casablanki