sobota, 15 grudnia 2012

Maroko pełne niespodzianek (cz.3) - Święto Barana

Poznane jeszcze na lotnisku w Warszawie polsko-marokańskie małżeństwo, zapytało mnie co będę robiła w Maroku. Kiedy odpowiedziałam, zapytałam ich o to samo. Marokańczyk odpowiedział po polsku, że jedzie do rodziny na trzy tygodnie, a jego żona na jeden tydzień, ponieważ mają Święto Barana. Pojęcia nie miałam co to za święto. Później rezydentka powiedziała, że warto na lotnisku wymienić walutę, bo jutro w Maroku święto. Ok, wszystko się zgadza - niech świętują. Ja jestem na urlopie, więc też mam święto.
Kiedy następnego dnia jechaliśmy wzdłuż wybrzeża Atlantyku, droga była pusta. Minęliśmy kilka niewielkich miejscowości, gdzie tylko w jednej był otwarty sklepik, w którym zaopatrzyliśmy się w wodę i owoce na dalszą podróż. Czasami mijaliśmy ludzi idących do meczetu, z dywanikami do modlitwy pod pachą. 


Po drodze dowiedziałam się się na czym polega Święto Barana, czyli Święto Ofiarowania - Aid El Kabir. Święto Ofiarowania to najważniejsze święto muzułmańskie. Ustanowione na pamiątkę ofiary uczynionej przez Abrahama ze swego syna Izmaela (według Biblii Izaaka), a zamienionej przez Boga na ofiarę z baranka. Na pamiątkę tego wydarzenia wiele rodzin muzułmańskich zakupuje baranka, którego zabija się zgodnie z przepisami rytualnymi i wspólnie spożywa. Mięso zwierzęcia dzielone jest na trzy części: pierwszą spożywa się z rodziną, drugą otrzymują ubodzy, a trzecią - krewni. 

Każda marokańska rodzina stara się zakupić baranka, placówki bankowe nawet udzielają pożyczek na ten cel. Marokańczycy trzymają barany w domach, na dachach (dachy mają płaskie), w ogródkach, gdzie kto może i podkarmiają aż do 40 dnia po zakończeniu Ramadanu. Wtedy to, w pierwszy dzień Święta  Barana, po porannej modlitwie, na głównym placu miasta, głowa rodziny na znak immama sprawuje ofiarę. Kto bogatszy składa więcej niż jednego. Król Maroka zabija co roku kilkanaście baranów, za siebie, za królestwo, za poddanych, za rodzinę i za inne sprawy. 
...I tak miałam okazję zobaczyć (a także poczuć zapach, swąd, smród - nie wiem jak to określić):
- powieszone na drzewach barany, rozbierane ze skóry
- ludzi niosących w torbach świeże mięso
- rzeźnika z zakrwawionym nożem
- krew baranią płynącą uliczkami
- liczne baranie skóry i wnętrzności,
- wózki na których wieziono skóry lub barany bez futra
- wielkie misy z baraniną, które kobiety niosły lub wiozły do rzeźnika, aby podzielić mięso
- uganiającego się za pannami Boujelouda (bożyluda), czyli chłopca z głową barana i baranią skórą na grzbiecie, biegnącego wieczorem za dziewczynami i obijającego im kostki u nóg parą baranich kopytek na sznurku
- wypiekane na ulicach baranie głowy... i upieczone baranie głowy w barach.







1 komentarz:

  1. Hej, Zaplanowaliśmy niestety objazdówkę po Maroko w te święta. Skoro pisałaś, że w jednym miasteczku otwarty był jeden sklepik to znaczy, że jest szansa, że cokolwiek gdziekolwiek uda nam się zjeść? Będziemy mieli zapasy ale nie wiem na jak długo wystarczą...

    OdpowiedzUsuń