Podczas sierpniowej wizyty w Grodnie, wybrałam się na spacer po mieście i nad Niemen. Mój wzrok przyciągnęła budowla stojąca na wzgórzu. Okazało się, że jest to najstarszy
i najcenniejszy zabytek Grodna - cerkiew św. św. Borysa i Gleba
(Borysoglebska), zwana Kołożską.
Cerkiew ta zbudowana została w XII w. jako warowna, na
nadniemeńskiej skarpie w pobliżu dawnego grodu. Dzieli ją od niego tylko ujście
Horodniczanki.
Jej
druga, popularniejsza nazwa pochodzi od Kołoży, przedmieścia rosyjskiego miasta
Psków, z którego jeńcy pojmani przez Witolda zostali osadzeni w pobliżu tej
cerkwi. Była ona wielokrotnie palona, rujnowana, odbudowywana. W roku 1853, po
osunięciu się skarpy do Niemna, jej południowa część też spadła do rzeki. Zdołano
jednak uratować resztę. Nadal możemy więc podziwiać dwie oryginalne ściany z
XII w, dwie apsydy, a także elewacje z tego samego okresu, z krzyżami z
majolikowych płytek. Wewnątrz zachowały się wmurowane w ściany gliniane garnki
– głośniki, znakomicie poprawiające akustykę w świątyni. Obok niej znajdują się
fundamenty dawnego klasztoru bazylianów. Cerkiew Kołożska przez kilka wieków
należała bowiem do tego unickiego zespołu architektonicznego. Po II wojnie
światowej zamieniono ją w muzeum, w 1990 roku zwrócono cerkwi prawosławnej i
znowu jest czynna.
W czasie mojej wizyty w cerkwi odbywało się nabożeństwo, dlatego też nie zwiedzałam jej dokładnie wewnątrz i nie robiłam zdjęć.
W czasie mojej wizyty w cerkwi odbywało się nabożeństwo, dlatego też nie zwiedzałam jej dokładnie wewnątrz i nie robiłam zdjęć.