Już dawno miały być kolejne cytaty z książki pt. "Prezent", ale to książka z gatunku tych, które "dostają nóg", krążą i nie wiadomo kiedy do mnie wrócą. Ale to dobrze - tak rola tej książki. Nawet autor sugeruje, że jeśli znajdziesz w niej coś dobrego dla siebie - podziel się z innym, przekaż dalej.
Kupiłam kolejną, którą obecnie czytam i zanim przekażę ją w inne ręce, zacytuję przypowieść, która daje do myślenia:
"Dwaj mnisi
wędrowali przez las i natknęli się na piękną kurtyzanę stojącą na brzegu
wezbranego strumienia. Ponieważ złożyli śluby czystości, młodszy mnich
zignorował kobietę i szybko przeszedł przez strumień.
Zdając sobie
sprawę, że piękna kobieta nie zdoła samodzielnie przejść przez strumień,
starszy mnich wziął ją w ramiona i przeniósł przez strumień. Gdy
dotarli na drugi brzeg, delikatnie postawił ją na ziemi. Kobieta
uśmiechnęła się w podziękowaniu, a mnisi ruszyli w dalszą drogę.
Młody mnich aż się gotował, wciąż na nowo wspominając całe wydarzenie.
„Jak on mógł? –
ze złością pytał sam siebie. – Czy nasze śluby czystości nic dla niego
nie znaczą?” Im więcej młody mnich myślał o tym, co zobaczył, tym
bardziej rosła w nim złość i bulwersowała go dyskusja, którą sam ze sobą
prowadził: „Gdybym ja zrobił coś takiego, zostałbym wyrzucony z zakonu.
Obrzydliwe. Może nie jestem mnichem tak długo jak on, ale umiem
odróżnić dobro od zła”.
Spojrzał na starego mnicha,
żeby sprawdzić, czy ten przynajmniej czuje skruchę z powodu swojego
postępku, ale ten wydawał się równie pogodny i spokojny jak zawsze.
Młody mnich nie mógł dłużej wytrzymać milczenia:
– Jak mogłeś to
zrobić? – spytał napastliwie. — Jak mogłeś w ogóle spojrzeć na tę
kobietę, a co dopiero podnieść ją i trzymać? Czy nie pamiętasz o swoim
ślubie czystości?
Starszy mnich spojrzał na niego zaskoczony, a potem uśmiechnął się z wielką łagodnością w oczach:
– Ja już jej nie niosę, bracie. A Ty?"