środa, 30 listopada 2011

Jesienne róże i pierwsze koty... za płoty

Za namową kilku osób postanowiłam zacząć "Tu i teraz". Bo jeśli nie teraz, to kiedy? Było we mnie jeszcze wiele innych pytań... jak zacząć? o czym? Dlatego też będzie o różnych rzeczach. O wycieczkach, rękodziele, genealogii i o wszystkim tym, co przyjdzie mi do głowy. 

W tym roku po raz pierwszy byłam na "Jarmarku Dominikańskim" w Gdańsku. Kolorowe stragany z ciekawym rękodziełem przyciągały turystów w długi sierpniowy weekend. W głowie kręciło się nie tylko od tych wszystkich cudeniek, ale i od ich cen. Znudziło mi się chyba już tworzenie biżuterii z kolorowych kamyków, wiec szukałam nowych pomysłów. I wypatrzyłam - broszki! 


Pani siedziała na stołeczku turystycznym i na kolanie wycinała kółka z satyny i innych materiałów. A później raz-dwa robiła z tego broszkę i wywieszała na korkowej tablicy do sprzedaży. 
Pomyślałam sobie, że skoro ona może, tak naprędce, i ludzie to kupują, to i ja mogę! Trochę czasu mi zajęło zanim się przybrałam i wcale a wcale nie szło mi tak szybko jak tamtej pani, ale "jesienne róże" już są i jedna nawet poszła dziś ze mną do pracy przypięta do marynarki. 

Ach... miało być też trochę o genealogii :)) Tło do broszek stanowi moja pierwsza zakupiona książka z tej dziedziny: "Poszukiwanie Przodków" Małgorzaty Nowaczyk.